Dwa tygodnie temu były moje trzydzieste (z hakiem) urodziny, ale jakby nikt tego nie zauważył. Miałem nadzieje, ze rano przy śniadaniu zona złoży mi życzenia, może nawet będzie miała jakiś prezent. Nie powiedziała nawet cześć kochanie, nie mówiąc juz o życzeniach. Myślałem, że chociaż dzieci będą pamiętały - ale zjadły śniadanie, nie odzywając się ani słowem. Kiedy jechałem do pracy, czułem się samotny i niedowartościowany. Jak tylko wszedłem do biura, sekretarka złożyła mi życzenia urodzinowe i od razu poczułem się dużo lepiej - ktoś pamiętał. Pracowałem do drugiej. Około drugiej sekretarka weszła i powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzień, w dodatku są pana urodziny, może zjemy gdzieś razem obiad?
Zgodziłem się. To była najmilsza rzecz, jaka od rana usłyszałem. Poszliśmy do cudownej restauracji, zjedliśmy obiad w przyjemnej atmosferze i wypiliśmy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziała:
- Dzisiaj jest taki piękny dzien. Czy musimy wracać do biura?
- Właściwie to nie - stwierdziłem.
- No to chodźmy do mnie - zaproponowała.
U niej wypiliśmy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialiśmy chwile, a ona zaproponowała:
- Czy nie masz nic przeciwko temu, jeśli pójdę do sypialni przebrać się w cos wygodniejszego?
- Jasne - zgodziłem się bez wahania.
Poszła do sypialni, a po kilku minutach wyszła niosąc tort urodzinowy razem z moja zona, dziećmi i teściową. Wszyscy śpiewali "sto lat" a ja kur** siedziałem na kanapie w samych skarpetkach!
________________________
Kilka dni przed ślubem narzeczony przychodzi do księdza, wręcza mu 200 złotych i mówi:
- Proszę księdza, mam prośbę. Proszę podczas dyktowania mi przysięgi małżeńskiej opuścić słowa: Ślubuję ci wierność, miłość i uczciwość małżeńska oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Dziękuję z góry...
Przyszedł dzień ślubu. Pan młody pewny siebie staniał przed ołtarzem i wszystko szło dobrze do momentu składania przysięgi małżeńskiej. Ksiądz zapytał bowiem:
- Czy ślubujesz bezgraniczne oddanie swojej żonie, posłuszeństwo wobec każdego jej rozkazu, przynoszenie jej śniadania do łóżka do końca życia? Czy klniesz się na Boga, że nigdy nie spojrzysz na inna kobietę i nawet nie przyjdzie ci do głowy, że inne kobiety żyją na świecie?
Pan młody, ciężko przestraszony i zaszokowany, wybąkał:
- Ta... ta... tak...
Po ceremonii wściekły przybiegł do księdza i pyta, co to miało znaczyć. Ksiądz oddaje mu 200 złotych i odpowiada spokojnie:
- Po prostu przebiła twoja ofertę
________________________
George W. Bush i Tony Blair maja lunch w Białym Domu. Jeden z ważnych gości podchodzi do nich i pyta o czym rozmawiają.
- Robimy plan Trzeciej Wojny Światowej
- O, to ciekawe, a jakie są plany? - pyta gość
- Zamierzamy zabić 14 milionów Muzułmanów i jednego dentystę.
Gość wygląda na zdezorientowanego:
- Jednego dentystę? Czemu chcecie zabić dentystę?
Blair klepie Busha po plecach mówiąc:
- A nie mówiłem? Nikt nie będzie pytał o Muzułmanów!
________________________
Do nieba trafili prezydenci: Putin, Castro i Kaczyński. Siedzą sobie na łące i płaczą. Pan Bóg ich pyta, dlaczego płaczą.
-Nie udało mi się zbudować wielkiej Rosji - mówi Putin.
-Nie martw się. Pokazałeś im drogę, będą wiedzieli jak dalej postępować.
-Trzymałem naród za mordę, nic ze mnie nie mieli - mówi Castro.
-Nie martw się, za rok na Kubie znajdą ropę i będą mieli dobrobyt.
Bóg spojrzał na Kaczyńskiego, przysiadł i też zapłakał.
________________________
Prezydent Kaczyński odwiedza wzorowe gospodarstwo rolne. Gdy znalazł się w chlewni, pośród stada dorodnych świń, fotoreporterzy natychmiast zaczęli strzelać fotki. Na to Kaczyński:
- Żeby mi tam nie było jakiegoś głupiego podpisu pod zdjęciem! Typu "Kaczka i świnie" czy coś takiego...
- Ależ skąd panie Prezydencie! - odpowiadają reporterzy. Wszystko będzie cacy.
Nazajutrz ukazuje sie gazeta ze zdjęciem Kaczyńskiego wśród świń z podpisem: "Lech Kaczyński (trzeci od lewej)".
________________________
Na Uniwersytecie Jagiellońskim było czterech bardzo dobrych studentów, radzili sobie świetnie na wszystkich egzaminach i testach. Zbliżał się egzamin z chemii, miał być w poniedziałek o 8.00. Studenci byli tak pewni siebie, że przed egzaminem zdecydowali poimprezować u kolegów z uniwersytetu w Poznaniu. Było super, ale ostro zapili w weekend i jak zasnęli w niedziele wieczorem, to obudzili się w poniedziałek ok. 12.00. Na egzamin oczywiście nie zdążyli, ale postanowili zabajerować profesora. Tłumaczyli się, że w weekend pojechali do kolegów z uniwersytetu do Poznania, aby pogłębić wiedzę i wymienić się doświadczenia, niestety w drodze powrotnej, gdzieś w lasach złapali gumę, nie mieli koła zapasowego i bardzo długo czekali na pomoc. Dlatego niestety wrócili do Krakowa dopiero koło południa. Profesor przemyślał to i mówi: - OK - możecie przystąpić do egzaminu jutro rano. Bardzo zadowoleni z siebie studenci pouczyli się jeszcze trochę wieczorem i na drugi dzień przyszli na egzamin pewni siebie. Profesor posadził ich w czterech osobnych pokojach, a asystenci rozdali pytania. Cały test był za 100 punktów. Na pierwszej stronie było zadanie za 5 punktów, które wszyscy rozwiązali bez wysiłku. Na drugiej stronie było tylko jedno pytanie, ale za to za 95 punktów: "Które koło?"
________________________
Z pamiętnika słodkiego brzdąca
Poniedziałek: Mikołaj rozdawał prezenty u babci i dziadka. Dostałem tylko kredki. Fajna zabawka. Porozkładałem kredki na schodach. Nie wiem dlaczego dziadek stoczył się na dół i chyba z powodu starości przestał się ruszać. Żadna kredka się nie zepsuła. Dostałem klapsa. Zabawa kredkami jest zabroniona!
Wtorek: Wspaniały dzień, spotkałem Anię na pogrzebie dziadka. Po powrocie bawiliśmy się u babci w doktora. Było miło. Mama zła, tata zły, mama Ani zła, Ania zadowolona. Nie wolno bawić się w doktora. Dostałem lanie. Zabroniona jest cicha zabawa
Środa: Rozrzuciłem po podłodze czekoladowe ziarenka. Ojciec kupił pułapkę na myszy. Przy mamie zjadłem kilka ziarenek z podłogi. Mama zwymiotowała. Dostałem lanie. Zabronione jest jedzenie pysznej czekolady.
Czwartek: Zamieniłem w przedszkolu 20 kredek od Mikołaja na piękną białą myszkę. Włożyłem ją w kolorowe pudełeczko. Prezent dla mamy. Mama najpierw się ucieszyła, ale jak otworzyła pudełko, to zemdlała. Tata bardzo zły. Dostałem lanie. Dawanie prezentów zabronione.
Piątek: Tata zamknął mnie w piwnicy, jest fajnie. Zrobiłem frytki z kartofli, które tam były, aby pomóc mamie. Ciężka praca, prawie 100 kilo kartofli. Dostałem lanie. Pomoc mamie jest zabroniona.
Sobota: Tata zamknął mnie na strychu. Też bardzo fajnie. Pomogłem mu czyszcząc wszystkie rynny. Na ulicy stał tłum. Strażacy ściągnęli mnie z dachu. Tata wściekły. Dostałem lanie. Pomoc tacie jest zabroniona.
Niedziela: Tata zamknął mnie w altance w ogródku. Było bardzo zimno, więc rozpaliłem ognisko. Znowu przyjechali strażacy. Fajni faceci, wszystko zalali wodą. Dostałem lanie. Przebywanie w cieple jest zabronione.
Poniedziałek: Postanowiłem jeszcze raz zobaczyć strażaków.Zadzwoniłem i przyjechali.Mama zła, strażacy jeszcze bardziej.Dostałem lanie.Zabronione jest zapraszanie strażaków.
Wtorek: Dzisiaj cichy dzień. Nic nie zrobiłem. Mama bardzo niespokojna i nerwowa. Lenistwo jest nieprzyjemne i zabronione.
Środa: Odwiedziny u babci. Na mój widok pojawiła jej się piana na ustach. Mama zamknęła mnie w kuchni. Krzesełka w babcinej kuchni są za wysokie. Obciąłem im nogi elektryczną piłką dziadka. Teraz są w sam raz. Mama dostała piany na ustach. Ja dostałem lanie. Ulepszanie krzeseł jest zabronione
Czwartek: Z tatą w klinice u mamy i babci. Mają problemy z nerwami. Chyba jakaś dziedziczna choroba. Doktor chciał ukłuć mamę wielką igłą. Inną igłę, która leżała na stoliku, wbiłem mu w pupę. Doktor strasznie się darł. Od ojca dostałem lanie. Bronić mamy jest zabronione. Wszystko jest zabronione. Z wyjątkiem bicia dzieci
_________________________
Po upojnej nocy, pelnej uniesien nadchodzi poranek:
-dzien dobry kwiatuszku...
- dzien dobry, sloneczko...
- posluchaj myszko...
- tak, kotku?
- zrobisz sniadanie, rybko?
- oczywiscie, skarbenku.
- jajeczniczke, zlotko?
- ze szczypiorkiem, pieseczku...
- ale na maselku, zabciu?
- nie moze byc inaczej, misiu...
- kurde, przyznaj sie, ty tez nie pamietasz jak mam na imie...
_________________________
Jeśli nudzisz się na zakupach - czasem może się przydać... 15 rzeczy, które możesz robić w centrum handlowym, w czasie kiedy twoja małżonka / małżonek / narzeczona / narzeczony / partner / partnerka / etc. oddaje się zakupom .
1. Weź 24 pudełka z prezerwatywami i wrzucaj po jednym do koszyków innych ludzi .
2. W dziale elektronicznym ustaw budziki tak, by dzwoniły co pięć minut .
3. Zrób smugę z soku pomidorowego prowadzącą do toalet.
4. Podejdź do jednego z pracowników i powiedz mu oficjalnym tonem: "Kod 3 w dziale AGD". Zobacz jak zareaguje .
5. Podejdź do okienka ratalnego i poproś o raty na paczkę M&M-sów .
6. Przesuń znak "Uwaga. Mokra podłoga" na wykładzinę .
7. Rozbij namiot w dziale kempingowym i powiedz innym klientom, że ich wpuścisz pod warunkiem, że przyniosą poduszki .
8. Kiedy ktoś z obsługi spyta cię, czy może ci jakoś pomóc, załkaj "Czy nie możecie po prostu zostawić mnie w spokoju" i rozpłacz się .
9. Spójrz prosto w kamerę ochrony i potraktuj ją jak lustro dłubiąc sobie w nosie .
10. Oglądając broń w dziale myśliwskim, spytaj sprzedawcę czy wie, gdzie możesz kupić leki antydepresyjne .
11. Biegaj po sklepie z dziwną miną, nucąc motyw z "Mission Impossible" .
12. W dziale samochodowym pozuj na Madonnę, używając lejków różnej wielkości .
13. Ukryj się za wiszącymi ubraniami. Kiedy klienci będą je przeglądać, wykrzykuj "WEŹ MNIE! WEŹ MNIE!" .
14. Kiedy z głośników podawać będą jakiś komunikat, upadnij na ziemię, przybierz pozycję embrionalną, chwyć się za głowę i krzycz: "O nie, to znów te głosy!" .
15.Wejdź do przymierzalni i krzyknij naprawdę głośno: "HEJ, papier toaletowy się skończył!!!" .
_________________________
Pewien facet pierwszy raz miał trafić za kratki i miał wielkiego stracha przed więziennym życiem i obyczajami. Poradził się więc adwokata, jak ma się zachować w kiciu. Adwokat doradza:
- Wejdziesz śmiało do celi, popatrzysz odważnie i powiesz: "Kopsnij szluga dla pasera, bo cię paser sponiewiera". Wtedy od razu wszyscy nabiorą respektu i będą wiedzieli, że jesteś gość.
Facet postanowił posłuchać adwokata, bo co innego mu pozostało. Wchodzi do celi, strażnik rygluje drzwi, a na pryczach banda oprychów patrzy na niego groźnym wzrokiem. Na to facet rzuca tekst:
- Kopsnąć szluga dla pasera, bo was paser sponiewiera!
Chwila napięcia, po chwili ze wszystkich prycz wyciągają się łapska, a w każdej paczka fajek. Tylko w kącie siedzi jakaś postać i nie zwraca na nowego lokatora celi uwagi. Na to facet już pewny siebie i rozluźniony ciągnie dalej:
- A ty gnojku nie częstujesz? Coś ci nie pasuje?!
- Ja nie częstuję, bo ja tutaj jestem cwelem.
- Taaa?! To zapamiętaj sobie cwaniaczku - od dzisiaj JA tutaj jestem cwelem!
Post został pochwalony 0 razy
|